piątek, 17 maja 2013

Polski rolnik trzyma lwy, bo są fajne

Krzysztof Żerdzicki trzyma lwy na podwórku.

Je z ręki, pije wodę z konewki, łasi się i liże swojego pana po rękach - tak słodko, niczym mały kociak, zachowuje się lew, którym zaopiekował się Krzysztof Żerdzicki (47 l.) z okolic Lublina. Prawdopodobnie dziękuje mu w ten sposób za uratowanie życia





Krzysztof Żerdzicki spod Lublina od lat działa w fundacjach pomagających zwierzętom. Kiedy trzy lata temu usłyszał, że trzeba pomóc lwu nie zastanawiał się długo. – Simba jeździł przy cyrku. Ludzie robili sobie z nim zdjęcia. Ale jego właściciele zwinęli interes. Chcieli go uśpić. Postanowiłem go ratować – opowiada pan Krzysztof.

W ten sposób prawdziwy lew afrykański zamieszkał w ogórku mężczyzny. Kilka miesięcy później dołączył do niego Alex. Nie nadawał się do cyrku i też miał być uśpiony. Lwy dostały wspaniałe lokum na tyłach ogrodu miłośnika przyrody. Mieszkają w specjalnie zabezpieczonej, wielkiej zagrodzie. Są pod stała opieką weterynarza. Dziennie zjadają nawet 7 kilogramów świeżego mięsa. Wodę czasem piją nawet z konewki. Są praktycznie oswojone.
Za życiem na wolności nie tęsknią, bo urodziły się w maleńkich klatkach. Panu Krzysztofowi tak spodobały się te dostojne koty, że postanowił mieć ich więcej. Dokupił jeszcze młodego białego lewka i roczną lwicę Elę. Ale te dwa ostatnie trafiły jednak do mini zoo, które przed kilkoma dniami mężczyzna otworzył w Romanówce koło Lublina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz