czwartek, 30 maja 2013

Na przedramieniu kobiety "wyhodowano" ucho

Świat medycyny nieustannie prze do przodu. Wiele z nowych osiągnięć, dokonywanych na tym polu, potrafi szokować. Nie inaczej jest i tym razem. Amerykańscy naukowcy ogłosili, że z powodzeniem "wyhodowali" narząd słuchu na przedramieniu pacjentki. Co najważniejsze, "stworzone" w ten sposób ucho jest w pełni sprawne.

Pionierski eksperyment został przeprowadzony w szpitalu Johna Hopkinsa w Baltimore. Lekarze z tej placówki zajmowali się przypadkiem Sherrie Walter. U kobiety zdiagnozowano agresywną postać choroby nowotworowej, która zaatakowała część czaszki, ślinianki oraz wewnętrzną część lewego ucha. Medycy musieli działać błyskawicznie. Walcząc z czasem, usunęli te strefy, w których postępowała choroba. Przez ostatnie dwa lata lekarze robili wszystko, aby pomóc kobiecie w powrocie do względnej normalności oraz w wymazaniu z pamięci traumatycznych doświadczeń. W tym celu zdecydowali się zrekonstruować usunięte wcześniej podczas zabiegów fragmenty jej ciała.

W ramach przedsięwzięcia, którego naukowcy podjęli się w 2011 r., od kobiety pobrano fragmenty chrzęstne żeber. To właśnie z nich uformowane zostało ucho, które potem umieszczono na przedramieniu pacjentki. Tam było "odżywiane" i obrastało skórą - poinformował serwis CBC News.

Niedawno, ucho, które niemal nie różniło się od amputowanego wcześniej narządu, zostało zamieszczone w docelowym miejscu. Dzięki zaangażowaniu najlepszych specjalistów, udało się osiągnąć sukces.

"To jest moja skóra, moja kość i najbardziej realistyczna rekonstrukcja chirurgiczna, jaką widziałam" - powiedziała po udanym zabiegu Sherrie Walter.

środa, 29 maja 2013

Lody z mleka matek ...

Jedna z londyńskich lodziarni wzbogaciła swoje menu o lody z mleka dostarczanego przez karmiące matki. Według właścicieli ma to przyciągnąć smakoszy, którzy gustują w produktach naturalnych - informuje Reuters.



Nowy smak o nazwie "Baby Gaga" jest już dostępny w restauracji Icecreamists w londyńskim Covent Garden. Jej założyciel Matt O'Connor jest przekonany, że takie podejście do cudu macierzyństwa zrobi furorę wśród klientów. Nawet jeżeli za porcję tego specyfiku będą musieli zapłacić 14 funtów.

Mleko dostarczane jest przez 15 matek karmiących, które odpowiedziały na ogłoszenie zamieszczone na portalu Mumsnet. Jedna z nich, 35-letnia Victoria Hiley, pracuje na co dzień z kobietami, które mają problemy z karmieniem piersią. Uważa ona, że takie podejście może okazać się dobrym sposobem na promowanie naturalnego sposobu żywienia noworodków.

"Cóż mogłoby być bardziej naturalne niż świeże mleko matki w lodach? Dla mnie jest to też sposób na radzenie sobie z kryzysem finansowym. Nie ma przecież nic złego w wykorzystywaniu swoich zasobów, by zarobić dodatkowe pieniądze" - twierdzi Hiley, dodając, że lodów już próbowała i bardzo jej smakują.

Receptura stanowi połączenie mleka z piersi z wanilią madagaskarską i aromatem cytrynowym. Jak zauważa O'Connor, jest to jeden z wielu nowych ekstrawaganckich smaków, które lodziarnia włączyła do swojego menu.

wtorek, 28 maja 2013

ONZ wzywa do jedzenia robaków.






Urzędnicy oraz politycy potrafią zaskakiwać. Niekiedy stanowione przez nich prawo czy zasady wywołują przerażenie; innym razem szyderczy uśmiech. Tym razem postanowili zabłysnąć przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych, którzy zdradzili, co mogłoby pomóc w walce z głodem na świecie. Ich zdaniem, świetnie mogłaby się w tym wypadku sprawdzić dieta składająca się z robaków.

niedziela, 26 maja 2013

Ważył prawie pół tony! Jego życie nadal przypomina koszmar.

Temu człowiekowi udała się rzecz niebywała. Do niedawna uznawany za jednego z najgrubszych ludzi na świecie, zamiast użalać się nad własnym losem, zabrał się do ciężkiej pracy. W dość krótkim czasie z wagi wynoszącej 444 kilogramy zrobiło się nieco ponad 150 kilogramów. Rezultat imponujący i osiągnięty przy wsparciu lekarzy. Ale nie oznacza to, że dziś pochodzący z Wielkiej Brytanii Paul Mason jest człowiekiem szczęśliwym.

Zmiany, jakie zaszły w życiu tego Brytyjczyka, można określić mianem rewolucji. Kilka lat temu lekarze nie pozostawiali mu złudzeń - natychmiastowe wcielenie w życie restrykcyjnych zaleceń dotyczących diety miało stanowić dla niego jedyną szansę na wyjście z opresji i dać nadzieję - nie gwarancję - na dalsze lata życia. Pochodzący z Ipswich Mason zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i zadziwił świat.

piątek, 24 maja 2013

Dokarmiacz i jego dziewczyna



28-letni Johan Uberman kocha grube kobiety tak bardzo, że postanowił zamienić swoją dziewczynę w prawdziwą księżniczkę size plus. Tammy Jung musi więc pić kaloryczne napoje w ogromnych ilościach za pomocą lejka i jeść tłuste jedzenie z barów szybkiej obsługi - a wszystko po to, aby jak najszybciej obrosnąć w tłuszczyk.



czwartek, 23 maja 2013

Ofiary operacji plastycznych.

Jocelyn Wildenstein

To jedna z najbardziej znanych na świecie ofiar operacji plastycznych. Pojęcie ofiara należałoby tu jednak umieścić w cudzysłowie. Widenstein jest bowiem bardzo zadowolona z efektów, jakie przyniosły kolejne zabiegi. A było ich niemało. Wildenstein znana jest właściwie tylko z tego, że nieustannie modyfikuje swoje ciało, stopniowo upodobniając się do kota, czyli ulubionego zwierzęcia swojego dawnego partnera.

Do tej pory ta urodzona w Szwajcarii celebrytka wydała na nie ok. 4 milionów dolarów. Przeznacza też niemałe pieniądze na rachunki telefoniczne (ok. 60 tysięcy dolarów rocznie) oraz wino i jedzenie (nawet pół miliona dolarów rocznie). W licznych wywiadach podkreśla, że nie ma zastrzeżeń do swojego wyglądu.

środa, 22 maja 2013

Co skrywa brzuch byłej miss piękności z USA?

Podpowiedź: to nie jest kolejna idiotka, która wszczepiła sobie implant, po to by zostać popapraną gwiazdą internetu. Nie jest to też żaden guz, tylko celowo umieszczona przez lekarzy rzecz. Zanim klikniesz dalej, chwilę pomyśl

4

W środku znajduje się fragment jej czaszki. Spory kawałek czaszki w samym środku brzucha. 
 
Brzuch należy do Jamie Hilton, która w  2011 roku podczas wypadu na ryby do Piekielnego Kanionu w Idaho spadła z 4-metrowej skały  i musiała przejść operację mózgu. Lekarze byli zmuszeni usunąć 25% jej czaszki, aby jej opuchnięty mózg miał miejsce potrzebne do powrócenia do normalnego rozmiaru. 
 
Czaszkę zaszyto w brzuchu, aby później - po pełnej regeneracji mózgu - z powrotem umieścić ją w głowie. Żołądek był do tego idealnym miejscem, które utrzymywało czaszkę w doskonałych warunkach.


5

poniedziałek, 20 maja 2013

Gwałciciel wciąż mieszka z ofiarą

Zgwałcili mi syna w ośrodku opiekuńcczym

Skandal! 9-letni Krystian z Wrocławia, który miał zostać zgwałcony w domu dziecka przez starszego kolegę, nadal przebywa ze swym oprawcą pod jednym dachem! Eksperci przyznają, że tak nie powinno być, bo to może pogłębiać traumę skrzywdzonego chłopca





Krystianek (9 l.) z Wrocławia trafił w lutym tego roku do domu dziecka, gdzie miało mu być lepiej niż w rodzinnym domu. Ale – jak mówi jego mama – został potwornie skrzywdzony!

Nic dobrego nie spotkało tam mojego synka. Został zgwałcony przez 15-letniego wychowanka. Przebywa w tej placówce, z wszystkimi dziećmi, które wiedzą do czego doszło, a co gorsza ze swoim prześladowcą! – oskarża Iwona Krzęć, mama chłopca. 
Dyrektor Wrocławskiego Centrum Opieki i Wychowania zapewnia, że chłopcy, którzy do niedawna dzielili razem pokój zostali już rozdzieleni. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy jednoznacznie oceniają sytuację.
– To niestety smutna praktyka w Polsce, że osobom, które doznały przemocy, nie zapewnia się odpowiedniej opieki. Chłopiec natychmiast powinien zostać odizolowany od 15-latka. Nawet, jeżeli jeszcze nie potwierdzono, czy faktycznie doszło do tego czynu – mówi psycholog Bożena Uścińska z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. – Moim zdaniem najlepiej by było dla 9-latka, gdyby już na stałe trafił do innego domu dziecka. Chodzi o to, żeby zmienił środowisko i nie przebywał w miejscu, gdzie doznał krzywdy. A także, żeby nie był narażony na złośliwe przytyki ze strony innych rówieśników, bo to wszystko może pogłębiać jego traumę.
Czy tak się stanie? Decyzję ma podjąć sąd rodzinny, który od kilkunastu dni bada sprawę.

niedziela, 19 maja 2013

To matka gwiazdy kina. Co się stało z jej twarzą...

Jackie Stallone

Nie ona jest gwiazdą, a jej syn Sylvester Stallone (67 l.). Jednak mama aktora, Jackie Stallone (92 l.) nie chce pozostawać w cieniu znanego syna. Ona również czuje się gwiazdą, a wiadomo gwiazdy muszą pięknie wyglądać, tylko że jej się chyba to nie udaje

Mimo upływu lat, Jackie Stallone chce wyglądać jak najlepiej. I robi wszystko by tak właśnie było. A pomaga jej w tym medycyna estetyczna i zastrzyki z botoksu. Matka popularnego aktora nigdy nie ukrywała, że jest wielką fanką operacji plastycznych. Tym razem jednak przesadziła. Jej najnowsza sesja zdjęciowa nie jest żywą reklamą zabiegów z użyciem botoksu. Jackie Stallone pozująca w pidżamie jest po prostu przerażająca!

 Mama Sylvestra Stallone uwielbia szokować i zwracać na siebie uwagę mediów. Niedawno zrobiło się o niej głośno po tym, jak w jednych z wywiadów wyznała, że zakłada firmę handlującą spermą najsławniejszych gwiazd filmu i sportu. Tym razem zszokowała wszystkich nie swoimi wypowiedziami, a wyglądem. 
Swoich sił w show biznesie Stallone próbowała od dawna. W latach 90. rozpoczęła karierę telewizyjną jako astrolożka. Potem sprzedawała maski, które miały leczyć problemy skórne. Była również tancerką i gwiazdą programu Big Brother.

piątek, 17 maja 2013

Polski rolnik trzyma lwy, bo są fajne

Krzysztof Żerdzicki trzyma lwy na podwórku.

Je z ręki, pije wodę z konewki, łasi się i liże swojego pana po rękach - tak słodko, niczym mały kociak, zachowuje się lew, którym zaopiekował się Krzysztof Żerdzicki (47 l.) z okolic Lublina. Prawdopodobnie dziękuje mu w ten sposób za uratowanie życia





Krzysztof Żerdzicki spod Lublina od lat działa w fundacjach pomagających zwierzętom. Kiedy trzy lata temu usłyszał, że trzeba pomóc lwu nie zastanawiał się długo. – Simba jeździł przy cyrku. Ludzie robili sobie z nim zdjęcia. Ale jego właściciele zwinęli interes. Chcieli go uśpić. Postanowiłem go ratować – opowiada pan Krzysztof.

W ten sposób prawdziwy lew afrykański zamieszkał w ogórku mężczyzny. Kilka miesięcy później dołączył do niego Alex. Nie nadawał się do cyrku i też miał być uśpiony. Lwy dostały wspaniałe lokum na tyłach ogrodu miłośnika przyrody. Mieszkają w specjalnie zabezpieczonej, wielkiej zagrodzie. Są pod stała opieką weterynarza. Dziennie zjadają nawet 7 kilogramów świeżego mięsa. Wodę czasem piją nawet z konewki. Są praktycznie oswojone.
Za życiem na wolności nie tęsknią, bo urodziły się w maleńkich klatkach. Panu Krzysztofowi tak spodobały się te dostojne koty, że postanowił mieć ich więcej. Dokupił jeszcze młodego białego lewka i roczną lwicę Elę. Ale te dwa ostatnie trafiły jednak do mini zoo, które przed kilkoma dniami mężczyzna otworzył w Romanówce koło Lublina.

czwartek, 16 maja 2013

Seks z gniazdem szerszeni. Co za pomysł !!!

Gniazdo szerszeni

Szokująca historia ze Szwecji. Mieszkaniec Ystad uprawiał seks z gniazdem szerszeni. Zmarł od ukąszeń godzinę później. O tym pisze międzynarodowa prasa, tylko czy to prawda?





Niesamowitą i jednocześnie wstrząsającą historię, która miała mieć miejsce w Ystad w Szwecji przytaczają brytyjskie i amerykańskie portale. Możecie ją znaleźć np. >>>tu<<<. Chodzi o Szweda o imieniu/przezwisku Hasse. Mężczyzna został podobno odnaleziony martwy z 146 śladami po użądleniach owadów na ciele, z czego aż 54 były na jego genitaliach.
Przyczyna śmierci miała być straszliwa. 35-latek uprawiał seks z gniazdem... szerszeni! Skończyło się to niezbyt szczęśliwie dla Hassego. Bo choć w gnieździe rzekomo znaleziono ślady ludzkiego nasienia na owadach, to jednak amator uciech z szerszeniami stracił przytomność. Tak znalazł go sąsiad.
Mimo przewiezienia do szpitala Hasse zmarł. Na jego ciele lekarze mieli doliczyć się 146 śladów po użądleniach. Sąsiad, który znalazł pokąsanego 35-latka widział go rzekomo tak spuchniętego, że wydawało mu się, że widzi słonia.
Dlaczego tak wiele razy pojawia się u nas słowo „rzekomo”? Bo - jak się okazuje - cała ta wiadomość została wymyślona i tak krąży po zagranicznych gazetach. Bo sprawdzić postanowili ją dziennikarze International Business Times i napisali, że historia jest nie do zweryfikowania. My odnaleźliśmy w sieci źródłowy tekst. Napisał go szwedzki dziennikarz z serwisu nyheternasverige.se. Ten tekst możecie znaleźć >>>tu<<<. Jego słabe punkty to to, że został napisany w ubiegłym roku (więc nie jest to żadna nowość) i znajduje się na stronie obfitującej w historie, w które naprawdę ciężko uwierzyć ;-)

poniedziałek, 13 maja 2013

Krwawa jatka na juwenaliach. Nowe Fakty

Nożownicy z Krakowa

Jak co roku to miała być beztroska zabawa studentów w Krakowie! Skończyło się krwawą zadymą, po której trzech studentów, z ranami kłutymi brzucha, trafiło do szpital!





Beztroski nastrój tradycyjnego, studenckiego święta prysnął ok. 3 nad ranem w sobotę, gdy w pobliżu akademika Straszny Dwór pojawili się pijani Dawid M. (19 l.) i Tomasz O. (20 l.). Ewidentnie szukali zaczepki. W końcu upatrzyli sobie czterech rozbawionych studentów. Dźgali na oślep, po głowach, ciele, wbijali ostrze w brzuchy. Jeden ze studentów próbował uciec, ale dogonili go i poranili nożem.

- Nożownicy są nam znani - mówi mł.inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. - Mają bogatą kartotekę. 
Wczoraj, gdy już byli trzeźwi zostali przewiezieni do prokuratury. Bandyci usłyszeli szereg zarzutów, m.in.  usiłowania zabójstwa za co grozi 25 lat więzienia, a nawet dożywocie. Wieczorem trafili do aresztu tymczasowego, gdzie czekać będą na proces sądowy.
Tymczasem w szpitalu przebywa jeszcze dwóch studentów. Lekarze walczą o życie jednego z nich. Przeszedł skomplikowaną operację i znajduje się w śpiączce farmakoloigicznej.
W sumie bandyci zranili sześć osób, a nie cztery, jak wcześniej myślano. Już po zatrzymaniu nożowników na policję zgłosił kolejny zraniony przez nich student, na szczęście niegroźnie. Doniesienie złożył także jeden z ochroniarzy, który podczas zatrzymywania napastników został zraniony przez jednego z nich w rękę. Na szczęście niegroźnie.

niedziela, 12 maja 2013

III Wojna Światowa wisi na włosku?

Zamach bombowy w Reyhanli w Turcji

Zamachowcy, którzy dokonali krwawych ataków w mieście Reyhanli na południu Turcji, w pobliżu granicy z Syrią, byli powiązani z syryjskim wywiadem - powiedział w nocy z soboty na niedzielę wicepremier Turcji Besir Atalay





W eksplozji dwóch samochodów pułapek w Reyhanli zginęło w sobotę co najmniej 46 osób, a 140 zostało rannych. Jeszcze przed wypowiedzią wicepremiera Turcji, szef tureckiego rządu Recep Tayyip Erdogan zasugerował, że zamach może mieć związek z trwającym od ponad dwóch lat konfliktem w Syrii lub z procesem pokojowym, który ma zakończyć trwającą od blisko trzech dziesięcioleci zbrojną rebelię kurdyjskich separatystów. Turcy sprawdzają teraz, w jaki sposób zamachowcy z Reyhanli byli powiązani z syryjskim wywiadem.

Turecki wicepremier Besir Atalay poinformował w niedzielę o aresztowaniu dziewięciu osób w związku z podwójnym zamachem bombowym w mieście Reyhanli, na południu Turcji, w pobliżu granicy z Syrią. Według najnowszych danych zginęło w nim 46 osób. Na konferencji prasowej dodał, że wszyscy zatrzymani to obywatele Turcji. 
Z kolei minister spraw wewnętrznych Muammer Guler powiedział, że sobotnie ataki zostały przeprowadzone przez ugrupowanie powiązane z syryjskim wywiadem, ale nie wymienił jego nazwy. 
W niedzielę turecka telewizja informacyjna NTV podała, że bilans ofiar śmiertelnych sobotnich wybuchów samochodów pułapek w Reyhanli wzrósł do 46, po tym jak trzy osoby ranne zmarły w szpitalu. W niedzielę rano w szpitalach pozostawało ok. 50 rannych. Tureckie MSW dodało, że do tej pory zidentyfikowano 35 ofiar, a trzy z nich to Syryjczycy.
Wcześniej szef tureckiego MSZ Ahmet Davutoglu wyraził przekonanie, że za podwójnym zamachem w Reyhanli stoją siły lojalne wobec prezydenta Syrii Baszara el-Asada, przeciwko któremu w kraju toczy się rebelia.
- Atak nie ma nic wspólnego z syryjskimi uchodźcami w Turcji, ale wszystko łączy go z syryjskim reżimem - ocenił Davutoglu w wywiadzie z turecką telewizją TRT. Dodał, że ludzie odpowiedzialni za zamachy bombowe w Turcji stoją też za zeszłotygodniowym atakiem w syryjskim mieście Banijas, nad Morzem Śródziemnym, gdzie bojownicy walczący po stronie Asada mieli zabić co najmniej 60 osób.

Szef syryjskiej dyplomacji ostrzegł też przed "etnicznymi prowokacjami w Turcji i Libanie po masakrze w Banijas".
Trwający ponad dwa lata konflikt w Syrii podsycił napięcie między sunnitami a szyitami w regionie. Rebeliantów wspierają m.in. sunnickie kraje, jak Arabia Saudyjska, a szyicki Iran popiera prezydenta Asada. Asada popiera też Hezbollah, z którym walczy Izrael. Sytuacja jest napięta. Jeśli Turcja znajdzie dowody na to, że została zaatakowana przez Syrię, za Turkami opowie się NATO. Turcja jest bowiem członkiem paktu od 1952 roku.


Syryjski reżim odrzucił w niedzielę oskarżenia władz w Ankarze. "Syria nie popełniła i nigdy nie popełni takiego czynu, ponieważ nie pozwalają nam na to nasze wartości" - oświadczył na konferencji prasowej transmitowanej w telewizji minister informacji Omran Ahid ez-Zubi. "Byliśmy zasmuceni z powodu śmierci męczenników" w zamachach na południu Turcji - dodał.
Zubi powiedział też, że strona turecka jest "odpowiedzialna za wszystko, co wydarzyło się w Syrii, i to, co stało się w sobotę w Turcji", ale nie rozwinął tej wypowiedzi. Zażądał następnie ustąpienia tureckiego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, którego określił jako "mordercę i rzeźnika".
Turcja jest jednym z głównych krytyków reżimu Asada.

Dramat ojca z Jastrzębia! Stracił trójkę dzieci i żonę!


Dariusz Perzyński

Dwie kolejne osoby poszkodowane w piątkowym pożarze budynku jednorodzinnego w Jastrzębiu Zdroju (Śląskie) zmarły w szpitalu. To matka i młodszy z jej synów





Wcześniej, w piątek, 13-letnia dziewczynka zmarła na miejscu, a 4-letnia w drodze do szpitala.

Do pożaru doszło w piątek w nocy w domu jednorodzinnym w Jastrzębiu Zdroju. Powierzchnia pożaru była niewielka - ok. 15 m kw. Jego ognisko znajdowało się na piętrze, paliła się część schodów i szafa.
Ogień gasiło sześć zastępów straży pożarnej. Zabójczy okazał się czad. Po pożarze matka i młodszy, 10-letni syn przebywali w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Nie mieli obrażeń. Jak przekazała PAP w niedzielę rzeczniczka Alicja Brocka, w sobotę wieczorem oboje zmarli.
W czasie akcji ratunkowej strażacy nie mogli sforsować drzwi i okien domu - posiadały one mocne zabezpieczenia antywłamaniowe.
W czasie pożaru w domu nie było ojca rodziny. Pracował w warsztacie, by zarobić pieniądze na utrzymanie rodziny.

piątek, 10 maja 2013

12- latka obcieła głowę koleżance...

zakrwawiony nóż

Jak to możliwe? 12-latka okazała się brutalną morderczynią. Zazdrosna o koleżankę z klasy z zimną krwią zmasakrowała jej ciało. Później, jak gdyby nigdy nic, posprzątała rozlaną krew. Nie trafi do więzienia...





12-latka bestialsko zamordowała swoją koleżankę. Ale tego było jej mało. Zmasakrowała ciało swojej ofiary obcinając jej ręce i głowę.

Qin była zazdrosna o Zhou, bo to z nią częściej bawiły się dzieci z klasy. Zakompleksiona Qin uważała się za brzydszą i grubszą od koleżanki - informuje sfora.pl. Pewnego dnia Qin zaprosiła Zhou do swojego domu i usadziła ją przed telewizorem.
Wspólną zabawę przerodziła się nagle w masakrę. Qin rozbiła taboret na głowie swojej koleżanki. Ale to był dopiero początek. Ogłuszona nastolatka nie mogła się bronić i przeszła przez prawdziwe piekło. Qin skorzystała z noża kuchennego, butelki po piwie, noża do listów i nożyczek. Odcięła głowę i ramiona dziewczyny i włożyła je do plastikowych worków. Później starannie wytarła krew na miejscu zbrodni - donosi sfora.pl.
Dyrektor szkoły, do której chodziły dziewczynki, poinformował, że bardzo dobrze się uczyły i nie sprawiały problemów. Chińskie prawo jest łaskawe dla dzieci popełniających zbrodnie. Ze względu na to, że morderczyni nie ukończyła 14. roku życia, nie była sądzona jak dorosły. Zostanie objęta jedynie programem resocjaliza­cyj­nym. Jej rodzice zapłacą rodzinie ofiary odszkodowanie odpowiadające kwocie około 55 tysięcy złotych.
Dramat rodziców zbitej dziewczynki jest olbrzymi. Stracili wszystko to co kochali. W Chinach oficjalnie można mieć tylko jedno dziecko.

czwartek, 9 maja 2013

Wszystkie samochody Dody

Doda i jej Porsche.

Doda jak na prawdziwą gwiazdę przystało jeździ tylko dobrymi samochodami. Artystka w swoim garażu ma jedne z najdroższych aut





Doda prawo jazdy zrobiła kilka lat temu, zdała za drugim razem w swoim rodzinnym mieście - Ciechanowie. Jednym z pierwszych aut Dody było jasne Porsche 911 Carrera S Cabrio robione na zamówienie. Samochód kosztował około 300 tys. złotych.

Drugim autem Dody, które bardziej pasuje na nasze drogi to niemieckie Audi Q7 3.0 TDI.  Samochód ma 6-cylindrowy silnik 3.0 TDI i ma około 240 KM. Auto Dody pali średnio 9,8 litra oleju napędowego na 100 kilometrów. Wartość tego samochodu jeszcze trzy lata temu była szacowana na 180 tys. złotych.
Także kilka lat temu artystka po ulicach stolicy jeździła terenowym mitsubishi. Różowy kolor dominował w całym samochodzie. Różowe były zagłówki, kierownica, fotele oraz dodatki.
Dwa miesiące temu artystka miała gest i sprezentowała rodzicom srebrną toyotę avensis za prawie 100 tys. zł.

środa, 8 maja 2013

Brakuje kasy, mandaty w górę.

kontrola drogowa policjantów

Biurokratom brakuje pieniędzy na luksusy? To opłaty w górę! Tym razem wszystkie mandaty, które wkrótce będą dwa razy wyższe. Za złe parkowanie, za przebieganie przez jezdnię, za rozmowę w aucie przez komórkę... Czyli Polaku, płacz i płać! A chuligani? Złodzieje? Łapówkarze? Aferzyści? Po staremu. Kodeks karny nie będzie zmieniany. Dziś w Fakcie nowy taryfikator mandatów według propozycji resortu spraw wewnętrznych.





Przy okazji Europejskiego Dnia Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wiceszef MSW Marcin Jabłoński (48 l.) opowiedział się zdecydowanie za tym, by podnieść tzw. kwotę bazową – na podstawie której wyliczana jest wysokość grzywien za wykroczenia drogowe. – Chodzi bardziej o mandaty wystawiane za szczególnie rażące naruszenia zasad ruchu drogowego – tłumaczył wiceminister.

Tyle że w ten sposób MSW, policja i Ministerstwo Transportu uderzą nie tylko w prawdziwych piratów, którzy świadomie narażają życie innych. Ale i w zwykłych kierowców, którzy często dostają mandat przez zwykłe roztargnienie, np. za niewłączenie świateł mijania w słoneczny dzień zimowy czy nie do końca przemyślane oznaczenia drogowe – np. brak przejścia dla pieszych w odpowiednim miejscu.
Dlaczego władza chce podnosić wysokość mandatów? Rząd jak zwykle twierdzi, że chodzi o poprawę bezpieczeństwa na drogach. Tylko czy wysokość mandatu naprawdę może powstrzymać pirata gnającego bezmyślnie dwa razy za szybko po pełnej aut drodze?
Polska ma jedne z najgorszych dróg w Europie i to jako główną przyczynę niebezpieczeństw na drodze wskazuje np. Najwyższa Izba Kontroli. W rankingu Światowego Forum Ekonomicznego dotyczącego jakości dróg Polska zajęła 134. pozycję na 142 sklasyfikowane kraje!
Ale władza myśli głównie o tym, jak zapełnić kasę, najlepiej stawiając na każdym skrzyżowaniu fotoradar i podnosząc wysokość mandatów.
Wykroczenie / tak jest / tak będzie
wchodzenie na jezdnię poza przejściem / 50 / 100
przebieganie przez pasy / 50 / 100
wejście na ścieżkę rowerową / 50 / 100
przekroczenie prędkości do 10 km/h / 50 / 100
kierowanie pojazdem bez posiadania przy sobie dokumentów / 50 (za każdy dokument) / 100 (za każdy dokument)
oddalenie się od pojazdu z włączonym silnikiem / 100 / 200
niezapięte pasy bezpieczeństwa / 100 / 200
nadużywanie klaksonu / 100 / 200
zaśmiecanie drogi publicznej / 50-200 / 100-400
używanie tylnego światła przeciwmgłowego w dobrych warunkach / 100 / 200
postój w strefie zamieszkania poza miejscami wyznaczonymi / 100 / 200
przewożenie dziecka bez fotelika / 150 / 300
rozmawianie przez telefon w czasie jazdy / 200 / 400
blokowanie włączenia się do ruchu autobusu wyjeżdżającego z zatoczki / 200 / 40
przekroczenie prędkości o ponad 51 km/h / 400-500 / 800-1000

wtorek, 7 maja 2013

Zleciła zabicie swego męża...

Żona zleciła kochankowi i jego koledze zabójstwo męża

Jak ona mogła?! Joanna G. (29 l.), której Piotr G. (+31 l.), okazał tyle serca i miłości, nie miała żadnych skrupułów, by kazać go zamordować. Jak ustalili śledczy, inwalida, który przyjął kobietę i jej pięcioro dzieci do swego domu i stworzył im prawdziwy dom, zginął z rąk kochanka swej żony





Działał na rzecz miejscowego Caritasu oraz innych instytucji charytatywnych. Właśnie w Caritasie poznał Joannę G. Kobieta wraz z piątką dzieci włóczyła się po przytułkach. Przyjął ją pod swój dach i dwa lata temu poślubił – zrobił to mimo przestróg proboszcza parafii na olsztyńskim osiedlu Jaroty.
Joanna G. szybko się zadomowiła. Ale zamiast opiekować się niepełnosprawnym mężem, zaczęła do domu sprowadzać kochanków. Miesiąc temu pan Piotr powiedział jej stanowcze „dość” i zagroził rozwodem. Ale bezwzględne kobieta nie chciała o tym słyszeć.
Jak ustalili śledczy, w jej głowie powstał okrutny plan zamordowania męża. Do realizacji zbrodni zaangażowała jednego ze swoich kochanków – Jacka P. (41 l.) i jego kolegę Łukasza K. (31 l.). Któregoś wieczoru pod pozorem spaceru z mężem wywiozła go na wózku w okolice starego parku.
– Tam czekał na nią kochanek i jego kolega – relacjonuje jeden z policjantów, który pracował przy wyjaśnieniu tej sprawy i zatrzymaniu morderców. – Zrzucili mężczyznę z wózka i udusili paskiem od spodni.
Ciało Piotra G., zaciągnęli do opuszczonej rudery. Tu chcieli spalić zwłoki. Ale udało im się jedynie spalić ubranie Piotra G. Zabójca, by opóźnić śledztwo, zabrał też portfel ofiary i telefon komórkowy. – Myślał, że przyjmiemy motyw rabunkowy, ale się mylił, bo niedługo po zabójstwie przyznał się, wydając kolegę i swoją kochankę Joannę G. – dodaje śledczy.
Cała trójka trafiła już do aresztu. Joanna G., z uwagi na to, że jest w ciąży, przebywa na specjalnym oddziale aresztu w Ostródzie. Joannie G., jej kochankowi i pomocnikowi grozi najwyższa kara przewidziana przez polskie prawo. – Wszyscy przyznali się do zarzucanych czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia. Jacek P. i jego kolega Łukasz K., odpowiedzą za zabójstwo, a kobieta za jego zlecenie – mówi nadkomisarz Anna Fic z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. – Wszystkim grozi kara dożywotniego więzienia.

poniedziałek, 6 maja 2013

Urzędniczka od warzyw ...

Minister Sławomir Nowak

To się w głowie nie mieści. W ministerstwie transportu jest urzędniczka, która odpowiedzialna jest za kupowanie ministrowi Sławomirowi Nowakowi świeżych warzyw i owoców.





Merytoryczny znaczy tyle co: dotyczący sedna sprawy, rzeczowy, celny. Urzędnik merytoryczny to taki, który jest fachowcem w swojej dziedzinie, posiada odpowiednią wiedzę i kompetencje. A jak się wykorzystuje wiedzę i doświadczenie takiego urzędnika? W ministerstwie transportu, gdzie rządy sprawuje minister Sławomir Nowak, takiego urzędnika wysyła się na bazar po świeże warzywa i owoce! Jak ustalił tygodnik "Wprost" minister Nowak właśnie w taki sposób wykorzystuje wiedzę i kompetencje jednej z urzędniczek. - Zasady są cesarskie. Pan minister dba o to, by się zdrowo odżywiać. Regułą jest, że merytoryczna pracownica biura ministra jeździ z szoferem do Hali Mirowskiej po świeże ogórki, rzodkiewki i jabłka na ministerialny stół - wyznał w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" anonimowy pracownik administracji. 
Czytelnikom z poza Warszawy wyjaśniamy, że hale Mirowskie to bliźniacze hale targowe znajdujące się w centrum stolicy. Budowane na przełomie XIX i XX wieku hale słyną z dobrego zaopatrzenia w świeże warzywa i owoce. Widać od razu, że minister Sławomir Nowak wie gdzie zrobić przyzwoite zakupy.

niedziela, 5 maja 2013

Jacyków atakuje Monikę G. i Zosię Ślotałę

Tomasz Jacyków

Tomasz Jacyków słynie z ciętego języka. W jednym z programów, stylista powiedział co myśli o Zosi Ślotale i „ciuchowym biznesie” Moniki G.





– Jestem taka ładna. Nudzę się trochę. Ludzie mówią, że fajnie się noszę, to dlaczego mam innych nie poubierać. Mam narzeczonego, który mi otwiera drzwi, nie muszę kuchennymi wchodzić – mówił o narzeczonej Borysa Szyca Tomasz Jacyków.

Pojawił się również temat kradzieży ubrań z luksusowego sklepu w Stanach Zjednoczonych przez Monikę G. , którą poznaliśmy dzięki jej związkowi z Robertem Janowskim. Stylista zdradził, że pani Monika miała mnóstwo znanych klientek.
– Wszystkie celebrytki przychodziły po te ubrania. W jej mieszkaniu się kotłowało – stwierdził Tomasz Jacyków.

środa, 1 maja 2013

Natalia Siwiec nie może ...

NATALIA SIWIEC

O takim wyglądzie marzy niejedna kobieta. Ale żeby mieć taką figurę jak Natalia Siwiec, trzeba wielu wyrzeczeń. A te nie są wcale łatwe...





Natalia Siwiec chwali się, że bardzo dba o swój wygląd. Z tego powodu zrobiła sobie operację plastyczną piersi i powiększyła usta. Teraz celebrytka zdradziła kolejny sekret swojej nienagannej figury. Okazuje się, że piękna Natalia jest na nieustającej diecie! Są też produkty, z których musiała całkowicie zrezygnować.
– Czy idzie lato, wiosna, czy zima, zawsze muszę o siebie dbać tak samo. Ostatnio mam obsesję na punkcie soków warzywnych i piję ich naprawdę dużo – wyznała modelka w rozmowie z Super Expressem.
Używam różnych kremów, chodzę na masaże, ale podstawą jest odpowiednia dieta. Moja jest bogata w warzywa, nie jem chleba, makaronów, mięsa, jadam zaś ryby, piję dużo wody – wylicza po kolei Natalia Siwiec.
Cóż, nie na darmo nasze babcie i mamy mówiły, że aby być pięknym, trzeba cierpieć.